Hilldaria - część III

(Jatutylkospamie) Siedział przy barze i czekał na klienta. Bo co miał innego do roboty? Do aukcji sporo czasu, a on był prawie gotowy. Potrzebował tylko przepustki, ale i to nie było dużym problemem.

(Olaice) Układanie starych tomów na polkach może się wydawać romantyczne i fascynujące tylko osobom, które jeszcze tego nie robiły. Znękana i zbolała Deidre nie miała innego wyjścia, zdecydowała się wrócić do karczmy i po raz pierwszy spróbować piwa. Obawiała się, ze do tego dojdzie jeszcze zanim tu przybyła... Ale kto by się nie obawiał?

(Erachat) Po jednym piwie przyszła ochota na kolejne. Zauważył jakiegoś maga, który wszedł do tawerny i zaczął mu się z nudów przyglądać.

Może się obrazi i będzie bójka? - pomyślał idiotycznie i równie głupio się uśmiechnął.

(Jatutylkospamie) Upił łyk piwa. Okropnie się tu nudził, ale nie miał się do kogo przysiąść. Liczył że ewentualny informator zjawi się niedługo. Zwłaszcza że od pewnego czasu czuł na sobie czyiś wzrok. Mógł to też być zwykły złodziej, temu odruchowo położył dłoń na rękojeści.

(Limenhu) Usiadł przy szynkwasie, prosząc o złociste siki. Nawet nie patrzył, a już stał przed nim szczerbaty kufel, a piana powoli rosła sobie, niechybnie zaraz mając zamiar się wylać. Jednak - wszak bohater to fucha dla odważnych - jakiś gość postanowił pomóc Elmo i najzwyczajniej na świecie, przywłaszczył sobie jego trunek, wypijając kilkoma haustami prawie cały.

- Biednyś czy po prostu głupiś? - zapytał Elmo, lustrując wzrokiem huncwota. Wyższy był od niego, grubszy i co najważniejsze - posiadający wąsa. A to dodawało mu wiele, w szczególności, że ogorzała twarz wyrażała coś więcej niż tylko głupotę i bezmyślność. Chęć bitki też tam się znalazła.

(Olaice) Weszła do karczmy i starając się iść cicho podeszła do baru. Zamówiła piwo, oplatając to słowo cudzysłowem, jakby bala się go dotknąć.

(Erachat) O! Coś się dzieje.. - spojrzał na "złodzieja piw". Poza tym mag, któremu się przyglądał wyglądał na zaniepokojonego. Gustav po trzech kuflach poczuł bojowy nastrój.

Stronę dedykuję swojemu kotu.

(Olaice) Cos wisiało w powietrzu i co ciekawe nie był to smród. Raczej... atmosfera. Dziewczyna zastanawiała się, czy na pewno nie popełniła błędu. Spróbowała piwa, które miało raczej niepokojący kolor, po czym odsunęła się nieco bardziej w cień. Chyba zapowiadała się bojka...

(asghan) Karczma była dzisiaj dużo bardziej żywa, niż wczoraj. Tangata przekroczył próg i przysiadł się do baru. Może znajdę kogoś, kto mi postawi piwo... albo kolację.

(Jatutylkospamie) Dostrzegł zbliżająca się bójkę. Nie no, znowu? Jak mnie ochlapią to skrócę obu o głowę. Upił kolejny łyk piwa. Puścił uchwyt pokala i podparł brodę ręką.

(Limenhu) - Co powiedziałeś, łachudro? - Słowa przecięły cały harmider panujący w tawernie, szybko zamykając większość gęby. Tylko jakiś staruszek dalej zawzięcie opowiadał, jak to jego koza zabiła wilka, namiętnie przy tym plując i gestykulując.

- Odkupisz teraz moje piwo, całe. - Elmo uśmiechnął się szeroko, nie mając w swoich oczach ani cienia radości. Co ten grubas sobie myślał? Będzie wypijać jego siki?

- Chyba sobie coś pomyliłeś, dzieciuchu. Przecież kupiłeś je dla mnie, nie?

- Odkupisz. Piwo. - Powoli zaczynał tracić kontrolę. Głos stawał się zimniejszy, a spojrzenie coraz bardziej puste.

- Bo co? - odparł dryblas, wstając z krzesła i wywracając je na ziemie. Wszystkie oczy były skierowane na Elmo, który też wstał, wzrostem praktycznie dorównując swojej brzydszej wersji.

- A chciałem tylko pogadać. - Zanim ostatnie słowo doszło do każdego ucha, on już uderzył w brzuch wielkoluda, zginając go wpół. Dopiero wtedy użył swojego kolana, które z twarzy tamtego miało zamiar zrobić placek.

(Erachat) Już wydawało się, że mag sobie poradzi ze "złodziejem", ale inny dryblas, niewątpliwie jego kolega zamachnął się krzesłem i uderzył maga w łeb. - TAK BYĆ NIE BĘDZIE! - ryknął podchmielony Gustav i chwycił pierwszy przedmiot, który wpadł mu w ręce. Pech chciał, że była to lampa. Kiedy dryblas nią dostał, jego ubrania się zapaliły a on zamiast je ściągnąć zaczął biegać jak opętany.

(asghan) - O stary. Na dobry moment trafiłem. - Przeciągnął się i spojrzał na barmana, który kręcił głową. - To... często tu tak jest? - Zapytał oberżystę.

(Jatutylkospamie) Spoglądał na cała sytuacje. Jego stan można umieścić gdzieś między zażenowaniem a złością. Postanowił ukrócić bójkę jak i cierpienie bandyty. Wstał ze stołka i dobył miecza. Długie wąskie ostrze błysło w płomieniach świec i lamp. Ciął zbója po ramieniu. W karczmie zapadła absolutna cisza, przerwana jedynie krzykiem płonącego.

(Tragiczny Romantyk) Aktualna sytuacja w mieście

Wśród jaskrawych, kolorowych płaszczy ludzi przebywających na rynku dostrzec można również wiele czerni. Rodziny ofiar ostatniej katastrofy wciąż nie mogą podnieść się po ciężkim ciosie wymierzonym w stronę miasta, w stronę niewinnych cywili. Stalowy obiekt, który został wbity w same centrum placu został przeniesiony do głównej siedziby sił wywiadowczych Hilldarii. W całym mieście ogłoszono stan gotowości bojowej. Ludność wchodząca i wychodząca z miasta jest starannie przeszukiwana, a ulice są patrolowane przez specjalne oddziały prewencji. Na skrzyżowaniach głównych ulic pojawili się wysłannicy straży, którzy wygłaszali takie i podobne przemowy:

- Cała Hilldaria została postawiona w stan gotowości! Każdy z was - mieszczanie, chłopi i szlachta możemy być kolejnymi ofiarami zamachu. Nie pozwólmy jednak na to! Uzbrójmy się i przejdźmy obowiązkowe szkolenia wojskowe! Śmierć zdrajcom ojczyzny. Dodatkowo mamy także informacje o sprawcach i rysopis prawdopodobnego organizatora akcji. Jeśli tylko go zobaczycie na ulicy nie ryzykujcie lecz zawiadomcie najbliższy posterunek straży. Sprawcami zamachu są liberałowie! Ludzie ufający tylko rozumowi i inżynierii, a wyśmiewający wartości tradycjonalistyczne takie jak honor, ojczyzna i magia. To oni wszczęli wojnę, którą zakończyła Wielka Bitwa Powietrzna. To ci sami okrutnicy i ścierwojady.

- Najpewniej ich przywódcą jest Utarr Grimmrock. Jeden z niedobitków bitwy powietrznej, który uciekł jak tchórz z pola bitwy. Jest to rosły, dobrze zbudowany mężczyzna o kasztanowych, krótkich włosach i rudym zaroście. Z naszych informacji wynika, że może pokazywać się ubrany w zbroję płytową lub w mundurze strażników miasta.